Wszyscy znają jedno z głównych haseł zarządzania finansami „płać sobie najpierw”. Ja stworzyłam sobie prywatną metodę, pod roboczą nazwą płać sobie kieszonkowe. Metoda ta ma jedną, podstawową zaletę – działa!
Płać sobie najpierw to hasło, które nie wszystkich przekonuje, ale nie sposób odmówić mu sensu. W skrócie metoda ta polega na przeznaczaniu z góry określonego procentu dochodów na oszczędności albo inwestowanie. W praktyce schemat wygląda tak: dostaję pensję na konto, 15% przelewam od razu na konto oszczędnościowe. Żyję za to, co zostało. Jeśli na koniec miesiąca coś na koncie jeszcze jest to również przelewam na oszczędnościowe. Oczywiście 15% to kwestia umowna – zależy od dochodów, wydatków itp. Ważna jest systematyczność. Trzeba traktować płacenie sobie jak jedno z wielu zobowiązań finansowych. Przecież nie przychodzi nam do głowy, żeby pieniądze przeznaczone na rachunki wydać np. na drogi obiad w restauracji. A zobowiązania wobec siebie traktowane są mniej poważnie, przez co oszczędności i możliwości inwestowania brak. Dla mnie główna zaleta tej metody to właśnie przełamanie rutyny i schematów myślowych. Wada? Zupełnie nie nadaje się dla freelancera, czyli dla mnie
Nie da się płacić najpierw sobie, według znanego schematu, jeśli nie posiada się żadnych stałych i regularnych źródeł dochodów. Jak miałoby to wygladac? Dostaję przelew za zlecenia na 200 zł i 20 przelewam na konto oszczednościowe? I tak kilka razy w miesiącu? Strata czasu i pieniędzy na przelewy. Dlatego udoskonalenie tej metody, w wariancie dla freelancera to placenie sobie kieszonkowego.
Potrzebne do tego są dwa konta. Jedno – z maksymalnie wysokim oprocentowaniem i niskimi opłatami. Ja używam konta internetowego plus w Volkswagen Bank Direct. Nie płacę za prowadzenie, za przelewy. Oprocentowanie jest wysokie: od 4,25% do 5,05%. Na czym polega haczyk? Do konta nie jest dołączona żadna karta kredytowa albo płatnicza. Mam więc drugie konto, w którym interesują mnie tylko niskie opłaty za prowadzenie i za kartę. W moim przypadku konto z lokatą nocną w Alior Banku. opłata: 3 zł miesięcznie za kartę płatniczą. Schemat jest prosty: wszystkie dochody wpływają na wysokooprocentowane konto. Korzystając z darmowych przelewów reguluję z niego wszystkie rachunki. I na każdy tydzień przelewam sobie na konto z kartą płatniczą niewielką kwotę, według zaplanowanych wydatków.
Zalety:
- Większość pieniędzy przez cały czas jest na wysokooprocentowanym koncie
- Niskie koszty obsługi
- Unikam pokus – zanim zrealizuję swoją zachciankę, muszę iść do komputera, zrobić przelew, odczekać aż będzie zrealizowany. Jesli zachcianka pojawi się w weekend to i tak do środy musze czekać z realizacją. Więc się zdecydowanie odechciewa.
- Cały czas mam swobodny dostęp do wszystkich pieniędzy
Kieszonkowe warto sobie płacić i nie wypłacać przed upływem 12 miesięcy. Być może dzięki temu kolejny kredyt gotówkowy będzie mniejszy lub nie będzie potrzeby go zaciągać.
OdpowiedzUsuńTo podejście jest bardzo racjonalne. Zgromadzone na koncie środki po jakimś czasie mogą się przydać w najmniej oczekiwanym momencie.
OdpowiedzUsuńWszystko zostało bardzo dokładnie opisane.
OdpowiedzUsuńWpis zawiera bardzo ciekawe informacje
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis. Podoba mi się
OdpowiedzUsuńTe informacje są niezwykle istotne.
OdpowiedzUsuń