Ot, takie prowokacyjne pytanie, bo przecież na zdrowy rozum każdy chciałby mięć tyle pieniędzy, żeby móc zaspokoić swoje potrzeby, a nawet zachcianki i żyć sobie wygodnie, zamiast z trudem wiązać koniec z końcem. A jednak wygląda na to, że ludzie po prostu nie chcą być bogaci!
Jeszcze jakiś czas temu sama popukałabym się w głowę na takie stwierdzenie. Przecież wiadomo, że najlepiej być zdrowym, pięknym i bogatym:) Ale niekoniecznie. Do napisania tego tekstu natchnął mnie wątek na forum gazety: czy kasa psuje ludzi? Jest to jedno ze szkodliwych przekonań, które stają się psychologicznymi barierami utrudniającymi dążenie do zamożności. Oto kilka takich stwierdzeń – przeszkadzaczy:
- pieniądze szczęścia nie dają
- nadmiar pieniędzy psuje
- uczciwy człowiek nigdy się nie dorobi
- pierwszy milion trzeba ukraść
- bieda uszlachetnia
Stwierdzenia te są ochoczo i bezmyślnie powtarzane, chociaż żadne nie wytrzymuje próby logicznego udowodnienia. Może poza pierwszym, bo pieniądze rzeczywiście same w sobie nie są gwarancją szczęścia, najwyżej mogą dać komfort życiowy. Ale uszlachetniająca bieda? Wystarczy zajrzeć na jedną z sypiących się wsi, gdzie dawniej były PGR-y. Zamiast szlachetności mamy tam raczej pełen przegląd patologii. Również łączenie uczciwości z małą zasobnością portfela jest absurdalne. Daleka jestem od oczyszczania z wszelkich podejrzeń właścicieli fortun – na pewno wśród biznesmenów nie brakuje i oszustów i zwykłych przestępców. Szczególnie w krajach, gdzie brak tradycji demokratycznych, za wielkimi pieniędzmi stoją często brudne interesy i korupcja. Ale nie oznacza to, że nie da się bogacić uczciwie. Zresztą bardzo często właśnie w enklawach biedy przestępczość kwitnie. A czy nadmiar pieniędzy psuje? Podobno dobrego karczma nie zepsuje, a złego kościół nie naprawi:)
Niestety, wszystkie te przekonania mają u nas silne wsparcie ze strony kultury. Pamiętacie choć jednego pozytywnego bohatera lektury szkolnej, który był człowiekiem bogatym? Może jeden Wokulski, ale to też postać mocno mętna. Do tego tradycja religijna, która mówi o cnocie ubóstwa itp. Na temat roli protestantyzmu w budowaniu bogatego społeczeństwa napisano miliony stron, nie będę powtarzać... Osobliwą cegiełkę dołożyły do kultu braku pieniędzy czasy PRL-u. Z jednej strony władza tropiła prywaciarzy, robiąc z nich wrogów ludu. Z drugiej wśród wielu zwykłych ludzi panowało przekonanie, że można być biednym i przyzwoitym, albo bogatym koniunkturalistą. I tak nam powstała kultura, w której brak pieniędzy jest czymś pozytywnym, a zamożność budzi podejrzenia.
A Was czego uczono w szkole? Jaki stosunek do pieniędzy wynieśliście z domu?
"Do tego tradycja religijna, która mówi o cnocie ubóstwa itp." - Kościół ma w Polsce szczególnie duży wpływ na wizerunek bogactwa. Mówią, żeby dzielić z się z biednymi, ale jakimi pieniędzmi ma się dzielić biedny z biednym? Bogaci robią dużo dobrego, a to, że część z nich jest zła nie znaczy, że całe bogactwo jest złe. Niestety Kościół często tego właśnie uczy ludzi, a potem to odbija się na ich stylu życia.
OdpowiedzUsuń// Marcin z rentier-blog.pl
PS. Czy mogłabyś ustawić komentowanie jako nazwa/URL?
Nie wiem jak to ustawić domyślnie, trzeba tę opcję wybrać w oknie komentuj jako (tam będzie: konto google, anonimowy i właśnie nazwa/url)
OdpowiedzUsuń"Pieniądze są źródłem zła" - ta i inne maksymy są nam wpajane od dziecka, dlatego po kilku, kilkunastu latach powtarzania ich zaczynamy w końcu w nie wierzyć. Może i pieniądze szczęścia nie dają ale bez nich żyje się trudniej i mniej przyjemnie.
OdpowiedzUsuńmirabelka - dzięki, już jest ok. Chodziło mi właśnie o dodanie tego do wyboru, żeby była łatwiejsza identyfikacja.
OdpowiedzUsuńWiele tutaj interesujących informacji.
OdpowiedzUsuń