poniedziałek, 22 lutego 2010

Freelancing – blaski i cienie życia wolnego strzelca cz.1.

Spanie do południa, kasa sama wpływająca na konto, kolosalne zarobki. Albo odwrotnie: brak kasy, biedowanie, życie od fuchy do fuchy, ładna nazwa dla bycia bezrobotnym. Liczba mitów na temat pracy freelancera jest ogromna. Dlatego postanowiłam rozwiać kilka z nich. Co to naprawdę znaczy być wolnym strzelcem? Czy warto tak pracować? Kto sprawdzi się w takiej pracy?


Freelancerką jestem od jakiegoś czasu, więc temat jest mi bliski. Znam zarówno wady jak i zalety takiej pracy. Zacznijmy od tego co to znaczy być freelancerem.

Kim jest freelancer?
Wolny strzelec to osoba, która pracuje samodzielnie, realizując zlecone projekty i zadania dla różnych podmiotów. Od biznesmena, który też pracuje na własny rachunek, wolnego strzelca różni własnie ta relacja zleceniodawca – zleceniobiorca. Stąd często wolny strzelec nie ma własnej zarejestrowanej działalności; współpraca odbywa się w ramach umowy zlecenia lub umowy o dzieło. Oczywiście, nie każdy zawód pozwala pracować w taki sposób. Zwykle freelancerzy to osoby związane z branżą artystyczną w szerokim rozumieniu: fotografia, grafika, kreacja, copywriting oraz z programowaniem, tworzeniem stron, pozycjonowanie. wolny strzelec to też często dziennikarz, który nie jest związany z żadną redakcją, tylko sprzedaje swoje teksty w różne miejsca.

Kto sprawdzi się w takiej pracy?
Jako wolny strzelec sprawdzi się na pewno osoba niezależna i kreatywna. Potrzebna jest wysoka odporność na brak stabilizacji. Przyda się odrobinka talentu ;) Niezbędna jest też pracowitość i systematyczność – wbrew pozorom leniwy wolny strzelec to biedny wolny strzelec... Trzeba umieć dobrze zarządzać czasem i planować swoje zadania, lubić konkurencję i rywalizację, a także mieć nieco zdolności do autopromocji – nikt za nas zleceń nie znajdzie. Od siebie dodam, że trzeba być też przygotowanym i uodpornionym na wydziwiania i komentarze rodziny i różnych „życzliwych”, że nie mamy normalnej pracy, bo kto to widział, żeby nie sadzać tyłka za biurkiem na osiem godzin jak normalny człowiek, tylko jakieś fanaberie uskuteczniać...

Jedną z największych zalet pracy wolnego strzelca jest widoczna zależność między wkładem pracy a zarobkami. Krótko mówiąc: pracujesz dużo to dużo zarabiasz, chcesz mieć wolne i bierzesz mniej zleceń – zarabiasz mniej. Najlepsi w swojej branży zarabiają naprawdę dobrze. Jednak nawet ci przeciętni spokojnie mogą zarobić na swoje utrzymanie – oczywiście, jeśli w ich wydatkach nie mieści się akurat opłacanie luksusowego apartamentu z pięcioma sypialniami;)

W kolejnej części napiszę więcej o wadach i zaletach takiej pracy, a także o sposobie na zostanie freelancerem. Jesli interesują was też konkretne aspekty takiej pracy, zachęcam do zadawania pytać w komentarzach.



4 komentarze:

  1. Sam z chęcią spróbował bym sił w tym zawodzie. Studiuję i mam sporo wolnego czasu więc czekam na następne wpisy. Zastanawiam się tylko jak mogę odnaleźć się w tym jako ekonomista? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Możesz, możesz...zapraszam do kolejnych notek:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja zostalam freelancerem w IT, ale nie wyglada to tak jak w innych zawodach. Owszem musze sama znajdowac kontrakty, ale nie pracuje z domu, chyba ze zdarzy sie kontrakt gdzie klient zgodzi sie na prace z domu w okreslone dni tygodnia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niekiedy na rozpoczęcie takiej działalności będzie potrzebne trochę gotówki, a nie każdy bank pożyczy.

    OdpowiedzUsuń